Pracoholizm to idea?

Czym jest pracoholizm?

Czy dzisiejszy pracoholizm to idea? Jeszcze kilka lat temu, na wieść o tym, iż ktoś pracuje kilkanaście godzin dziennie, zarabiając grubą kasę, przeciętnie zarabiające osoby wydałyby okrzyk zazdrości, westchnienie podziwu. Te czasy na szczęście mijają – mówi Jakub B. Bączek.

Czy pracoholizm to idea?

Imponuje nam przedsiębiorczość, szczególnie ta, która pozwala dobrze zarządzać firmą oraz finansami, bez konieczności poświęcania całego życia prywatnego. Praca przez kilkanaście godzin dziennie nie jest często kwestią świadomego wyboru, wynikiem realnej potrzeby. Dlaczego więc wpadamy w sidła pracoholizmu i jaka idea lub też problem za tym stoją? Nie będzie z mojej strony dużym błędem, jeśli zawodową pracę porównam do dawnych polowań, codziennej walki o przetrwanie. Chodziło o zapewnienie bytu sobie oraz najbliższym. Jednak w XXI wieku praca ma już inny wymiar i charakter niż 100 lat temu.

Pod kilkoma aspektami obecnie jest nam znacznie trudniej. Popularne jeszcze kilka lat temu określenie „wyścigu szczurów”, nie bez powodu zastąpiono przez nieco wulgarne, ale za to doskonale oddające sytuację: „kultury zap***”. Pracujemy praktycznie BEZ PRZERWY, bo nawet, gdy już opuścimy pracę, myślimy oraz rozmawiamy o niej, a nawet budzimy się w środku nocy przerażeni, że czegoś nie dokończyliśmy. Pracoholizm to idea, bo pysznimy się przed wszystkimi, opowiadając ile to godzin pracujemy. Nie dostrzegamy niczego toksycznego, nienormalnego w podwójnym etacie na jednym stanowisku.

Pieniądze czy uznanie w pracy?

Pieniądze to tylko jeden z efektów, których oczekujemy, ale okazuje się, że nie zawsze jest najbardziej istotnym. Pragniemy głównie uznania i statusu, a dopiero na koniec finansowego zabezpieczenia na starość, nie ufając w możliwości ZUS. Z innych pobudek niż nasi rodzice, a także dziadkowie gonimy także za poczuciem bezpieczeństwa,, które wynikają z posiadania stałej pracy. Dynamiczna sytuacja na rynku pracy mobilizuje, ale też i zmusza do ciągłego podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Kiedyś nasi rodzice pracowali w jednym zakładzie całe dekady. Ich rozwój miał znamiona ewolucyjne, natomiast dziś wymagania stawianie wobec pracowników to rewolucja, odbywająca się każdego dnia.

Stare zawody nie mają znaczenia, powoli zanikają, giną i wciąż pojawiają się nowe. Firmy istniejące od dekad zamykają swoje podwoje lub ciągle redukują etaty. Bez przerwy pojawiają się na rynku nowe technologie, za którymi trzeba nadążać. Może to oczywiście powodować zawrót głowy, a także poczucie, że nawet najmniejsza słabość, najdrobniejszy odpoczynek, sprawią, że zostaniemy przesunięci na dalszy plan. Do standardów, jakie panowały jeszcze przed rokiem 2020, doszły zmiany, które wprowadziła pandemia, czyli praca zdalna.

Jakie wady i zalety ma praca zdalna?

Praca w domu ma swoje zalety, ale cechuje się szeregiem zagrożeń, z którymi bardzo trudno jest nam walczyć. Wśród wad należy wymienić brak rozgraniczenia przestrzeni prywatnej od zawodowej. Wcześniejszy nawyk responsywności po godzinach pracy, stał się niestety standardem, a my pozostajemy w ciągłej gotowości, odpisując na smsy, maile, odbierając telefony o każdej porze dnia, a nawet nocy. W ten sposób nie pozwalamy naszym mózgom odpoczywać. Jesteśmy też pozbawieni bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Bycie ciągle online, świat wirtualny nigdy nie dostarczy nam takich wrażeń, jakich potrzebuje nasz organizm, otrzymujący przy kontakcie face to face.

Jest to niesamowicie szkodliwe, więc dopada nas na wypalenie zawodowe i cierpimy na ataki lękowe, depresje, a do tego jesteśmy skrajnie zmęczeni. Czemu nie potrafimy zatrzymać tego pędu, pracując tyle, ile faktycznie potrzebujemy? Co nas powstrzymuje przed odpoczynkiem oraz aktywnym korzystaniem z zarabianych pieniędzy? Czy odkładanie pieniędzy na koncie bankowym ma większą wartość od zachowania zdrowia fizycznego, psychicznego? Być może źródła problemu musimy doszukiwać się gdzie indziej – mówi Jakub B. Bączek, Wykładowca studiów MBA na Akademii Leona Koźmińskiego i trener mentalny Mistrzów Świata i olimpijczyków.

Pracoholizm to idea czy zaangażowanie?

Jakub B. Bączek pisze ten artykuł jako przedsiębiorca, jest właścicielem kilku firm, które przez wiele lat jednocześnie prowadził i zarządzał wieloma nieruchomościami. Jak twierdzi, był taki czas, że trudno mu było zrozumieć oraz zaakceptować fakt, że nie musi tak dużo pracować! Może nawet wydawać się dziwne, że kiedy wyjechał na pierwsze dłuższe wakacje, nie zabierając telefonu i laptopa służbowego, był permanentnie zestresowany! Przyzwyczaił się bowiem do ciągłej kontroli, a także tego, że czas organizują mu kolejne maile i spotkania. Kiedy tego zabrakło, nie bardzo wiedział jak sobie poradzić z „nicnierobieniem”.  

Niektóre nawyki trudno nam zmienić, jak mówi o sobie Jakub B. Bączek, jestem osobą bardzo aktywną i lubię być w kontakcie ze światem, ciągle próbować czegoś nowego. Ta cecha charakteru była mi bardzo przydatna szczególnie w pierwszych latach budowania nowych biznesów i zespołów. Teraz jednak mogłaby prowadzić mnie ku toksycznemu pracoholizmowi. Nie dokonuję jednak zmian, bo po pierwsze lubię tę cechę w sobie, a po drugie, już próbowałem. Doszedłem do wniosku, że lepiej ją wykorzystać na innych płaszczyznach mojej działalności niż ją wykorzeniać. Dlatego staram się ją wykorzystywać przede wszystkim w czasie „wolnym”. Po prostu szaleję, robiąc i ucząc się wciąż czegoś nowego, rozwijając każdego dnia. W pracy zachowuję balans, pracoholizm to idea i dawniej nie zawsze przychodziło mi z łatwością, zrezygnowanie z robienia „za dużo”.

Czy pracoholizm to lekarstwo na lęki?

Kilka lat temu ogromne wrażenie zrobił na mnie film „Joe Black”. W tej historii chodziło o życiowe priorytety. Starszy biznesmen spotkał na swojej drodze śmierć, która poinformowała go o rychłym zgonie. W filmie było pokazane, jak trudno człowiekowi, uzależnionemu od pracy, zająć się sprawami naprawdę ważnymi, jak rodzina i miłość oraz relacje z ludźmi. Dlaczego więc nawet świadomość śmierci nie powstrzyma wielu ludzi przed pracą?

Praca bowiem stała się lekarstwem na lęki, niepokoje czy problemy. Stwarza sytuacje, nad którymi można panować oraz je kontrolować, a także ujarzmiać jej nieprawidłowości z względną łatwością. Inaczej niż w życiu prywatnym, które bardziej zależy od innych, zdrowia bliskich czy różnych sytuacji dnia codziennego. Daje zatem poczucie bezpieczeństwa, dostarcza sporo adrenaliny i endorfin, szczególnie gdy interesy idą po naszej myśli. Każdy kolejny sukces zastępuje okres dużego stresu i coraz bardziej uzależnia od pracy zawodowej.

Wizerunek człowieka sukcesu

Wizerunek jest najważniejszy dla osób prowadzących firmę. Przywiązujemy się do niego, więc w momencie w którym powinniśmy odpuścić, staje się to dla nas bardzo trudne, ponieważ dużą część poczucia własnej wartości, złożyliśmy w ręku ludzi związanych z nami zawodowo. Samych siebie widzieliśmy tylko przez pryzmat zawodowego wizerunku.

Pracoholizm to idea zwłaszcza, gdy przyzwyczaimy się do osiągania sukcesów i nie możemy już odpuścić. Stajemy przed bardzo trudnym wyzwaniem, czyli powstrzymaniem się od pracy i znalezieniem innych „podniet” w życiu prywatnym. Możemy mieć oczywiście naturalny odruch, żeby wracać do pracy. Brak zajęcia zawodowego sprawia, że odczuwamy nawet przygnębienie, ale i depresję.

Dlaczego u mnie było to pojęcie pracoholizm to idea?

Pamiętam taką sytuację, kiedy przestałem sprawować codzienny nadzór nad założoną przeze mnie firmą. Jeden z pracowników podpisał kontrakt z klientem, dotychczas kontaktującym się jedynie ze mną. Nie czułem dumy, ani też ulgi, że już nie muszę być wszędzie i dostępny przez cały czas. Zamiast tego poczułem ukłucie zazdrości i dręczyły mnie pytania: czy już nie jestem potrzebny i każdy może mnie zastąpić? Taki sposób myślenia pojawia się u wielu przedsiębiorców. Jest on z resztą bardzo szkodliwy, hamujący rozwój osobisty.

Wtłacza nas w katorżnicą pracę, którą tak naprawdę mógłby w pewnym momencie wykonywać już ktoś inny. Dziś już patrząc z perspektywy na tę sytuację, śmieję się z wspomnianej reakcji. Dużo czasu musiało minąć, zanim zacząłem rozdzielać wiarę we własne siły i możliwości od zaangażowania w sukcesy mojej firmy.
Paulina Piziorska